Tylko tak, żebyśmy się nie zorientowali. Internet jako prawdziwie wolne medium przestaje powoli istnieć. Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 18 lipca 2014 może okazać się „krokiem milowym” w blokowaniu „niewygodnych” treści. Sieć, dopóki nie jest, przynajmniej oficjalnie, kontrolowana, pozwala wypowiedzieć się tym, którzy nie mają możliwości mówić publicznie. Teraz, po orzeczeniu WSA, wszytko może się zmienić.
Postulowana przez JKM metoda obcięcia kotu ogona w całości sprawdza się w przypadku chorób będących w zaawansowanym stadium rozwoju, ale w przypadku Internetu laserowe cięcie plasterek po plasterku sprawdza się co do joty. Tym bardziej, im cieńsze są plasterki.
Oficjalnie, jak podaje portal biznes-firma.pl, chodzi o ściganie tzw. hejterów. Hejter (ang. hater) to osoba wyrażająca opinie pełne nienawiści, najczęściej anonimowo lub pod pseudonimem. Do tej pory trudno było odkryć tożsamość Internauty stojącego za niewybrednymi komentarzami i wpisami – czytamy na biznes-firma.pl.
Nieprawda: tożsamość Internauty jest do wykrycia tylko teoretycznie, na podstawie tzw. adresu IP. Tymczasem wystarczy telefon na kartę w dowolnej sieci (niekoniecznie polskiej) i już można pisać, co ślina na palce przyniesie. Po „wykryciu” adresu IP okaże się, że przypisany jest prawdziwie anonimowemu użytkownikowi i cała misterna akcja policji i prokuratury bierze w łeb. Wiedzą to dobrze ci, który naprawdę hejtują.
Internet nie może być tym medium, któremu wszystko uchodzi płazem, a jego użytkownicy nie powinni czuć się anonimowi i bezkarni – zaznaczył sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, Andrzej Góraj.
Ciekawy wyrok w sprawie udostępniania danych osobowych użytkowników Internetu na potrzeby dochodzenia praw w postępowaniu cywilnym zapadł 18 lipca 2014r. (sygnatura akt: II SA/Wa 569/14). Orzeczenie jest nieprawomocne, a jego uzasadnienie pisemne nie jest jeszcze dostępne. Ciekawe czy pojawi się w sieci (sic!), a jeśli tak, to czy nie zostanie wstępnie ocenzurowane?