Opłaty? Czy raczej regularny, ukryty, wprowadzony po chamsku podatek?

Zastanawiająca sprawa. Jak to jest, że do tej pory opłaty za wywóz śmieci wynosiły X i wystarczyły na wywóz i składowanie śmieci, a teraz nagle wzrosły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki. I to wzrosły wcale niemało. Wymyślono też, że posegregowane śmieci będą wywożone taniej, a nieposegregowane drożej. Ekoterroryści też muszą coś dostać, poza tym ładniej brzmi „Czysta Ziemia”, niż „Dajecie się dymać jak ostatnie cioty”.

Z dnia na dzień wzrosły koszty składowania i utylizacji śmieci? Biorąc pod uwagę rosnące ceny paliwa i energii elektrycznej – ceny pozbywania się odpadów mogły wzrosną o ile? 1, 2, może 3% – nie więcej. Może jakaś „śmieciowa” wróżka machnęła różyczką o raz za dużo i ceny skoczyły same z siebie? Czy może raczej chodzi o to, żeby piąty kuzyn ósmego wujka jedenastej ciotki pana starosty / burmistrza / prezesa spółdzielni* dobrze sobie zarobił na wywożeniu śmieci? Oczywiście, że będzie to robił w tzw. majestacie prawa, bo stosowna ustawa sama się nie napisała, nie przegłosowała i nie podpisała prezydenckim piórem. Dodatkowo dostanie jeszcze dotację unijną na działalność ekologiczną, bo agencje rozdzielające fundusze UE (czyt. zajmujące się podziałem łupów) też chcą swoją dolę bez zbędnego wysiłku. Ogólnie sprytny sposób jak się nie narobić i zarobić. Niestety, zarezerwowany dla krewnych i znajomych królika Rog Donalda.

Generalnie Samorządy gonią teraz w piętkę, bo za huczną zabawę na kredyt zaciągany przez ostatnie dwadzieścia lat ktoś musi zapłacić. Wiadomo kto…